18 listopada, czyli kolejna koncertowa niedziela (po świetnym występie Voo Voo, o którym pisałam w poprzednim numerze), po której – mówiąc szczerze – nie spodziewałam się jakiegoś szaleństwa w doznaniach artystycznych, czy wyjątkowej fascynacji. Pewnie to i lepiej, bo zaskoczenia wtedy by nie było. Forma koncertu zauroczyła chyba nie tylko mnie. Skrzypce, fortepian i wiolonczela – tylko 3 instrumenty, wcale nie wyszukane, ale zapewne w tym właśnie tkwi sekret dźwiękowego zauroczenia – nie ważne są narzędzia, ważny jest styl, forma, przekaz...
ZOBACZ RÓWNIEŻ: GALERIA KONCERTU TRIA TAKLAMAKAN
Doskonali artyści, pełne ciepła brzmienia i klimat, który połączył w sobie tak naprawdę wiele kultur – jednym słowem coś niepowtarzalnego. Na salony weszło tango i gdyby uczestnicy koncertu rzeczywiście zaczęli tańczyć pewnie poczułabym się, jak w przytulnej knajpce w dużo cieplejszym kraju, w którym muzyka i taniec stanowią jedną z podstawowych rozrywek, ale przede wszystkim chyba i radości ludzi. Czasem przecież bardzo mało człowiekowi do niej potrzeba. Myślę zresztą, że właśnie tak zwykliśmy odbierać i nazywać magię muzyki – po prostu jako radość z odbioru dźwięków... Z niemałym żalem musiałam wyjść przed zakończeniem koncertu. Udało mi się jeszcze zapisać w głowie przepis na wyśmienity sos pomidorowy, z którym z pewnością jeszcze kiedyś się zmierzę. Mam nadzieję, że wtedy też będę mogła posłuchać panów z Taklamakan i pełnego temperamentu tanga w ich wykonaniu. Marzenia w końcu czasem się spełniają...
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?