Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Woźniak z Bytynia po raz ósmy wyruszył na szlak św. Jakuba [ZDJĘCIA]

Magda Prętka
Magda Prętka
73 -letni Andrzej Woźniak z Bytynia w gminie Kaźmierz już po raz ósmy wyruszył na szlak św. Jakuba. Chociaż jego tegoroczna wędrówka była dość nietypowa, skłoniła go do wielu refleksji, dostarczyła mnóstwa wzruszeń i stała się okazją do nawiązania nowych znajomości

Podróżuje odkąd pamięta. Zazwyczaj autostopem, gdyż kontakt z pozoru przypadkowymi ludźmi, pozostaje dla nie-go wartością samą w sobie. Wyznaje zresztą zasadę, że przypadki nie istnieją, a skoro tak, to nic dzieje się bez przyczyny, zaś ludzie, których napotyka na swojej drodze, zwyczajnie mieli się na niej pojawić. Z uwagi na wiek, ale i coraz bardziej odległe zakątki świata, które odwiedza, podróże autostopem czasem ustępują miejsca zorganizowanemu transportowi. Niemniej jednak, 73 – letni Andrzej Woźniak z Bytynia jest dowodem na to, że rzeczy niemożliwe faktycznie nie istnieją, a przygody i odkrywanie świata na nowo dedykowane jest również seniorom.

O przebojowym podróżniku z gminy Kaźmierz pisaliśmy wielokrotnie. Blisko dekadę temu relacjonowaliśmy jego pierwsze wyjście na szlak św. Jakuba. Od roku 2010 bywał na nim kilkakrotnie, na różnych odcinkach trasy prowadzącej do Santiago de Compostela. W sposób szczególny związał się jednak ze szlakiem pielgrzymkowym przebiegającym przez północno – zachodnią Hiszpanię (zwany Camino de Santiago). Parę miesięcy temu poczuł, że jakubowa droga znów go wzywa. Był wtedy w Turcji, na dość spontanicznej wycieczce, jaką zafundował sobie pragnąc zażyć... odrobiny luksusu!

– Jako stary autostopowicz wyznawałem zasadę: byle jechać, byle coś zjeść, znaleźć byle jaki nocleg. Przewartościowałem jednak to podejście i stwierdziłem, że należy mi się od życia coś więcej, czyli odrobina luksusu. Stąd też w maju wybrałem się na zorganizowane wczasy na Riwierę Turecką, korzystając z tzw. oferty last minute – opowiada Andrzej Woźniak – Muszę przyznać, że zakochałem się w Turcji. Z drugiej strony jednak, siedząc przy eleganckim stole zastawionym wykwintnymi potrawami, na dodatek z bardzo eleganckim towarzystwem poczułem, że czegoś mi tam brakuje – wyznaje.

Brakowało mu ludzi, których spotykał na szlaku. Wspólnego biesiadowania, przyrządzania bardzo prostych i skromnych posiłków, dzielenia się życiowymi doświadczeniami i samego aktu pielgrzymowania.

– Camino upominało się o mnie – mówi Woźniak.

Po powrocie z Turcji do domu, pragnienie ponownego wyruszenia na szlak stawało się coraz silniejsze. I tak, pewnego dnia zadzwonił telefon.

– Na pewno nie był to przypadek – śmieje się podróżnik – Zaprzyjaźniona pani z biura podróży poinformowała, że w atrakcyjnej cenie mogę polecieć do Hiszpanii. Byłem co prawda spłukany, ale przypomniałem sobie, że mój serdeczny kolega, Jose Maria Alcaide Ibanez nazywany po prostu „Chema”, którego przed kilkoma laty poznałem na autostopie, zapraszał mnie do siebie. Skontaktowałem się z nim, a on bardzo się ucieszył, że chcę go odwiedzić. No i stało się, poleciałem! – opowiada.

We wrześniu dotarł do Girony, a następnie do Logroño – miasta w północnej Hiszpanii, o którym niegdyś śpiewała Izabela Skrybant z Tercetu Egzotycznego. To właśnie tam spędził niezapomniane 3 tygodnie.

– Po przylocie nie mogłem dodzwonić się do „Chemy” ale, że płynie we mnie krew starego włóczęgi, nie przejmowałem się tym. Poddałem się fieście w Sam Matheo, a po dwóch już w sumie nieprzespanych nocach udałem się do kościoła św. Jakuba, przy którym działa dom pielgrzyma. Było dość późno, ale wraz z innymi pielgrzymami, udaliśmy się katakumbami do świątyni. Kościół pogrążony w ciszy, gdzie wspólnie się pomodliliśmy, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Czułem jednak zmęczenie, więc szybko zasnąłem – opowiada.

Kolejnego dnia o poranku udało mu się skontaktować z przyjacielem, który wkrótce potem odebrał go z domu pielgrzyma.

– „Chema” jechał akurat do pracy, więc zabrałem się z nim. Zostawił mnie jednak na trasie, a sam udał się do swoich zajęć. Na mnie czekał szlak – mówi Woźniak.

Camino de Santiago, a więc hiszpański odcinek jakubowej drogi przebiega przez Logroño i okolice. Andrzej postanowił jednak tym razem przemierzyć szlak w nieco inny sposób. Korzystając z gościny „Chemy”, każdego dnia po wspólnym śniadaniu zabierał się z nim, gdy ten jechał do pracy w pobliskiej szkole („Chema” jest nauczycielem wychowania wczesnoszkolne-go). W połowie trasy żegnał się z przyjacielem i sam wyruszał na różne odcinki szlaku. Wcielał się w ten sposób w rolę jednodniowego pielgrzyma.

– Określiłbym to gwiaździstym pielgrzymowaniem, gdyż moje wędrówki drogą św. Jakuba w tym roku odbywały się wokół jednego regionu. Każdego dnia jednak przemierzałem inny odcinek trasy. Wieczorami natomiast, około godziny 22.00 „Chema” zabierał mnie z umówionego miejsca do domu. A tam zawsze czekała już kolacja. Do późnych godzin nocnych toczyliśmy ożywione rozmowy. Nie mogliśmy się nagadać – mówi Woźniak.

Na Camino spotkał wielu fantastycznych ludzi. Z kilkorgiem udało mu się zaprzyjaźnić.

– Jako, że moim nieodłącznym towarzyszem wszelkich podróży jest akordeon, na szlaku również nie mogło go zabraknąć. Pielgrzymując, pewnego dnia napotkałem małżeństwo z Irlandii Północnej, przesympatyczną parę, mniej więcej w moim wieku. Kiedy dowiedzieli się, że jestem Polakiem poprosili, abym zagrał im nasze polskie „sto lat”, gdyż bardzo lubią tę melodię. No i zagrałem! Widziałem radość malującą się na ich twarzach. To było dla mnie szalenie miłe. Wymieniliśmy się adresami, a moi nowi znajomi zaprosili mnie na wakacje do Irlandii – opowiada Andrzej Woźniak – W tym tkwi poniekąd magia szlaku – ludzie z pozoru sobie obcy, spotkani przypadkowo, mogą nawiązać silną więź, która z czasem zamienia się w przyjaźń – dodaje.

Pobyt w Hiszpanii pozwolił mu odwiedzić również miejsca i ludzi, których poznał podczas wcześniejszych wędrówek. Szczególnie miło wspomina spotkanie z Marią – Hiszpanką, która od 40 lat prowadzi na szlaku sklepik z pamiątkami. Przybija także pieczątki pielgrzymom, będące potwierdzeniem przejścia jednego z odcinków drogi św. Jakuba.

– Takie spotkania są niesamowite! Maria o mnie nie zapomniała, więc podczas ponownej wizyty w jej sklepiku ucięliśmy sobie długą pogawędkę – opowiada Woźniak.

Nie mógł sobie również odmówić odwiedzin u Begoni, którą w roku 2014 poznał podczas pieszej wędrówki. W znajdującym się nieopodal Logroño miasteczku Navarrete prowadzi ona urokliwą kawiarenkę (na zdjęciu powyżej). Andrzej zajrzał tam z akordeonem, by zadedykować jej specjalny utwór.

U „Chemy” natomiast gościł już kilka lat temu i cały czas pozostawał z nim w kontakcie. Wspólnie spędzone 3 tygodnie utrwaliły tę międzynarodową przyjaźń.

–„Chema” to bardzo życzliwy człowiek. Choć jest ode mnie dużo młodszy, bo liczy sobie 40 lat, świetnie się rozumiemy – podkreśla – Pewnego dnia zaproponował, abym pojechał z nim do szkoły, w której uczy, by uraczyć dzieci muzyką akordeonową. Jakże mógłbym odmówić! Wspominam to spotkanie z wielkim wzruszeniem. Maluchom bardzo spodobało się brzmienie akordeonu i nie mogły się nadziwić, w jaki sposób ten instrument działa – mówi z uśmiechem.

W październiku wrócił do Polski bogatszy o nowe doświadczenia i moc niezapomnianych wrażeń. Jego ósma już wędrówka drogą św. Jakuba, choć tym razem nietypowa, skłoniła do wielu refleksji.

– Znam ludzi spośród pielgrzymującej gromady, którzy na Camino byli już 40 razy. Mogłoby się zdawać, że elegancka Turcja zawładnęła moim sercem, ale to złudne, bo faktycznie czegoś mi tam brakowało. Niemniej jednak 51 proc. mojego serca należy do Camino de Santiago – przyznaje, by dodać po chwili: – Dopóki będę mógł samodzielnie chodzić, będę ruszał na Camino.

Podróżnik z Bytynia w sobotę wylatuje na kilka dni do Holandii. Wraz z przyjaciółmi będzie świętować tam swoje imieniny. Życzymy zatem wszystkiego co najlepsze i – oczywiście – wielu powrotów na szlak.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto