Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szamotuły. Spektakl "Całe życie w dresach" na scenie kina "Halszka" [ZDJĘCIA]

Magda Prętka
Magda Prętka
Jak wygląda życie mamy niepełnosprawnego dziecka? Z jakimi problemami musi się mierzyć każdego dnia? Odpowiedzi na to pytanie próbuje udzielić teatr Ba - ku i Justyna Tomczak - Boczko w spektaklu "Całe życie w dresach". W minioną środę, 6 listopada sztuka wystawiona została na scenie szamotulskiego kina

Ty wcale nie wyglądasz na mamę niepełnosprawnego dziecka! - powiedziała do niej kiedyś koleżanka z pracy. A później powtarzała to za każdym razem, gdy tylko ją spotykała. Niby jak wygląda matka dziecka z niepełnosprawnościami? - pyta Justyna. No właśnie - jak?

Spektakl "Całe życie w dresach" teatru Ba - ku, to próba odpowiedzi na mnożące się pytania o sposób funkcjonowania rodziny, w której niepełnosprawność stała się czymś powszednim, bardzo bliskim, choć niezmiennie trudnym. W opowieści snutej przez Justynę Tomczak - Boczko - poznańską działaczkę (m.in. organizatorka protestów rodziców osób niepełnosprawnych) i mamę niepełnosprawnego Jeremiego, nie odnajdziemy jednak żałości. Nie ma tu miejsca na skarżenie się wobec losu. Pozbawiony wyszukanych środków artystycznego wyrazu spektakl staje się niemalże wzorcowym reportażem, w którym - jak mawiał Ryszard Kapuściński - fakty są święte. Justyna niczego nie udaje, dzieli się z widzem własnymi doświadczeniami - dzieli się faktami, choć momentami ubranymi w metaforę.

Historia o więzi łączącej matkę z dzieckiem, które wymaga całodobowej opieki przez 7 dni w tygodniu, przez CAŁE życie, to historia tysięcy polskich kobiet, nie pytających już: dlaczego ja? Nie pytają, bo nie mają na to czasu. Każdego dnia zakładają więc dresy i odbywają trening z życiem. Podnoszą ciężary mierząc się z wagą dziecka w wykonywaniu przez nie codziennych czynności. Wchodzą na ring, by boksować się z jego nastrojem, kilkoma rodzajami płaczu. Uprawiając jogę próbują odrzucić niezrozumienie ze strony tych, którzy rozumieć przecież powinni. Biegając marzą o chwili, w której ich pociechy będą mogły samodzielnie wykonać choć kilka kroków. To teatr jednego aktora i jednej historii, ale paradoksalnie - tożsamej dla wielu.

Zaimprowizowana sala ćwiczeń, na której zbudowano całą scenografię, staje się metaforą codzienności matki niepełnosprawnego dziecka. Justyna opowiada o niej z dużym dystansem do samej siebie i sporą dawką czarnego humoru, bo - jak przyznaje - tylko to nam - matkom pozostało. Nie zamierza jednak wyciskać łez, nie gloryfikuje kobiet wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami - nie po to wychodzi na scenę. Z jej osobistych doświadczeń płynie bardzo jasny przekaz - nie potrzebuję litości, lecz zrozumienia.

Siłą spektaklu niewątpliwie jest jego autentyczność, odnoszona zarówno do historii, postaci aktorki, jak i całej prezentacji, opartej niemalże w 100 procentach na monologu. Justyna nie sili się na zbędny artyzm. Mówi językiem codziennym, od czasu do czasu sięgając po przekleństwa. Dzięki zachowaniu namacalnej wręcz naturalności w rozmowie z widzem (charakteryzacja również została ograniczona do minimum) skutecznie zaciera granicę dzielącą scenę od widowni. Staje się zwyczajną "babką", którą w istocie jest, choć borykającą się z nieco innymi problemami, aniżeli większość społeczeństwa.

Prezentację sceniczną ciekawie dopełniły filmiki, w których "głos" oddano Jeremiemu. Za pośrednictwem facebookowego fan page'a chłopiec opowiada o planach na przyszłość, w których brakuje miejsca na zabawy z rówieśnikami. To kolejne wizyty u specjalistów i rehabilitacja wyznaczają cykl jego życia. Relacje z walki z wysoką gorączką i bólem uderzają z niezwykłą siłą - szczerością i - po raz kolejny - autentycznością. To najsmutniejsze elementy spektaklu.

Biorąca udział w przedstawieniu młodzież z szamotulskich szkół oraz mamy niepełnosprawnych dzieci z regionu dziękowali artystce gromkimi brawami. Za odwagę, moc wzruszeń, prawdziwą do bólu historię, która dla części widzów stała się formą rzeczywistego wsparcia.

- To rzecz, którą każdy powinien zobaczyć. To nasza historia - mówiły mamy.

Teatr Ba - ku, który jest ściśle związany z poznańską Fundacją Barak Kultury, zawitał do Szamotuł w ramach projektu "Inny Festiwal". Przedsięwzięcie realizowane przez fundację już od 7 lat za główny cel stawia sobie integrację osób z niepełnosprawnościami z osobami pełnosprawnymi. Dzięki współpracy z Szamotulskim Ośrodkiem Kultury o sile i znaczeniu tej integracji przekonali się również szamotulanie. Prezentacja, co warto podkreślić, wywarła duże wrażenie na młodzieży. Po kilku minutach od rozpoczęcia spektaklu na widowni ucichł szelest otwieranych przekąsek, ucichły wszelkie rozmowy...

- Dziękujemy wam za niesamowitą energię, której nam dzisiaj dostarczyliście. Dziękujemy, że byliście, że zechcieliście nas wysłuchać - mówił na finał przedstawienia Przemek Prasnowski, szef Baraku Kultury.

Spektakl "Całe życie w dresach" został wybrany spośród 224 zgłoszeń do finału Konkursu na Najlepszy Spektakl Teatru Niezależnego "The Best OFF". Otrzymał wyróżnienie na OFTeN Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Niezależnych w Ostrowie Wielkopolskim w 2017 roku „za ukazanie siły teatrów non-fiction”.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto