Radni w Obrzycku dyskutowali nad obniżeniem diet: to sypanie piachu w dobrze działającą maszynę

Wysokość diety Przewodniczącego Rady Miasta Obrzycko obecnie wynosi 900 zł. Przewodniczący komisji otrzymuje 400 zł, a radny 300 zł. Do obniżenia diet na ostatniej sesji w Obrzycku przekonywał radny Adam Wleklak. Według propozycji radnego dieta przewodniczącego rady wynosiłaby 400 zł, wiceprzewodniczącego rady 300 zł, przewodniczącego komisji – 300 zł, a pozostali radni otrzymywaliby 200 zł.

Wleklak wskazywał na przeznaczenie oszczędności, wynikające z przyjęcia uchwały, na m.in. realizowanie programu pomocy rodzinom wielodzietnym, remont placu zabaw, czy naprawę drogi, która prowadzi do przedszkola (będącą, zdaniem radnego w stanie tragicznym i zagrażającym bezpieczeństwu dzieci). – Każdy by znalazł przeznaczenie dla pieniędzy, bo każdy chciałby coś dobrego zrobić dla miasta. Teraz mamy okazję pokazać wyborcom, że jesteśmy dla nich i dla Obrzycka. Zacznijmy od siebie, a dopiero później szukajmy oszczędności gdzie indziej. – przekonywał Wleklak.

Do odrzucenia wniosku zachęcał z kolei radny Marek Rybski, który podkreślał, że wniosek o obniżenie diet jest nie na miejscu i nie na czasie. – Wniosek dotyczy tylko mechanicznego obcięcia diet radnych, natomiast nie sięga do istoty – oszczędności strukturalnych, które przynoszą miastu wielokrotnie większe korzyści i tu bym radził skierować uwagę. – mówił Rybski, który pieniędzy doszukiwałby się w funkcjonowaniu urzędu miasta (jako przykład podawane było wcześniejsze stanowisko wiceburmistrza, które obejmowało 1/4 etatu), działalności biblioteki (po zawężeniu obszaru działania biblioteki do Miasta, Obrzycko straciło 20-tys. zł dotacji od gminy; wedle radnego, także kaucje są niepotrzebne). Innymi przykładami oszczędności miałoby być dzierżawienie garażów oraz pozyskiwanie środków inwestycyjnych z zewnątrz. – To z kolei prawdziwy bukiet kwiatów w tym ogródku. Tu burmistrz spisuje się na „piątkę” – mówił Rybski.

Radny operował zresztą dość wyszukanymi porównaniami. Według niego, wniosek Wleklaka był „sypaniem piachu w dobrze pracującą maszynę, aby spowodować ferment i by się zacierała”. – Każdy samorząd, kiedy rozpoczyna działalność, to na I lub II sesji pochyla się nad dietą radnych i pensją burmistrza. 98% samorządów nie wraca już do tego – kontynuował Rybski. Wniosek Wleklaka spotkał się z poparciem Ewy Huet. – Kiedy zaczęliśmy pełnić funkcję radnych, diety były ustalone i nie mieliśmy na nie wpływu, możliwości przedyskutowania, jaka miałaby być ich wysokość. Często słyszę, że pracujemy społecznie, a biorąc choćby złotówkę, naszej pracy nie można nazwać „społeczną”. – mówiła Huet. Pojawiły się także głosy, każdy z radnych ma prawo zrezygnować z diety i oddać ją potrzebującym w każdej chwili, a propozycja obniżenia stawek radnych miałaby być kampanią – rok przed wyborami, Z kolei Tadeusz Dziurleja sugerował, że sam pomysł jest bezpośrednim uderzeniem w Przewodniczącego Rady Ryszarda Paecha. Ostatecznie wniosek o obniżenie diet został odrzucony – 9 radnych zagłosowało przeciw (6 za przyjęciem). Burmistrz Miasta Obrzycko Maciej Bieniek pozostawił sprawę bez komentarza.

Może zamiast myśleć o wysokości diet, należałoby zastanowić się nad ilością radnych w Radzie – czyli postawić na jakość, a nie ilość. Mała liczba dobrze zmotywowanych rajców wykonałaby o wiele lepiej swoją pracę, niż duża liczba – ze średnią motywacją.