Bo chociaż zarówno rock, jak i blues, podobnie jak inne gatunki muzyczne, przeszły i wciąż przechodzą szereg przeobrażeń, istota muzycznego dialogu gitar, harmonijki, klawiszy oraz bębnów, zwyczajnie jest rzeczą świętą. Sebastian Riedel w pewnym sensie kontynuuje, więc dzieło ojca, choć jego twórczość muzyczna idzie w nieco innym kierunku.
W sobotni wieczór, 10 grudnia w szamotulskim kinie “Hal-szka” zrobiło się gwarno. Koncert kapeli Cree przyciągnął tu zarówno miejscowych fanów rock - bluesa, jak i miłośników gatunku z bardziej odległych zakątków powiatu, a nawet Wielkopolski. Mimo, że komercyjne stacje radiowe zbyt często nie puszczają kawałków ekipy Riedla, to dorobek artystyczny zespołu ceniony jest w całym kraju. Nazwisko z pewnością też zrobiło swoje.
Zapraszając publiczność do dobrej zabawy, Piotr Michalak - dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury przypominał o cyklu fantastycznych koncertów, jakie odbyły się tej jesieni w kinie “Halszka”. Z dużą radością przyznawał też, że swoistą wisienką na torcie tegorocznych imprez SzOK -u, z całą pewnością stanie się występ zespołu Cree. Czy miał rację? Sądząc po żywej reakcji publiczności , gromkich brawach i wspólnym śpiewie kultowych utworów ekipy, przesadą nie będzie stwierdzenie, że czas spędzony w kinie na pewno nie należał do straconych.
A Cree, jak to Cree, zachwycało warsztatem i humorem - podobnie, jak 2 lata temu, kiedy kapela po raz pierwszy zajrzała do Szamotuł. I tym razem głęboki, mocny, szalenie charyzmatyczny wokal Sebastiana Riedla, powodował ciarki na skórze, a instrumentalny spektakl (bo tak to własnie wyglądało) reszty ekipy, zyskał duże uznanie publczności, która z chęcią nagradzała ich brawami i głośnymi okrzykami. Sylwester Kramek i Lucjan Gryszka dali popis swych gitarowych umiejętności. Adam Lomania urzekał artystycznym szaleństwem na fortepianie, a Kuba Majerczyk na perkusji nadawał ton całej “prezentacji”. Tym samym każdy z członków zespołu uzupełniał się nawzajem tworząc wyjątkowy klimat przypominający o najlepszych polskich eventach rock - bluesowych z dawnych lat. Bo duch starych czasów mimo, że dopełniony pewną świeżością, w tym przypadku nie odszedł w zapomnienie.
Publiczność pożegnała artystów owacjami na stojąco. Podobało się zatem? I to jeszcze jak! Już po koncercie natomiast muzycy z chęcią podpisywali płyty.
fot. M. Gajda, Artem3
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?