Dieta nawet dla nieobecnych na posiedzeniach

Obniżenie pensji burmistrza Szamotuł, które kilka miesięcy temu nastąpiło na wniosek jednego z klubu radnych Rady Miasta i Gminy Szamotuły, odbiło się szerokim echem w lokalnym społeczeństwie. Jedni popierali ów fakt, inni z kolei przekonywali, że samorządowcy równocześnie powinni podjąć decyzję o obniżeniu swoich diet. Propozycję taką wystosował zresztą na tym samym posiedzeniu Rady, na którym zatwierdzono zmniejszenie pensji włodarza Szamotuł, radny Maciej Chałupka. Wówczas jednak decyzją większości radnych, wniosek ten nie „wszedł” nawet do porządku obrad sesji.

Mimo to sprawa wynagrodzeń radnych powróciła podczas ostatniej komisji budżetu, finansów i prawa. Jej członkowie rozpatrywali wówczas wniosek radnego Lecha Sowińskiego i Jerzego Najderka w sprawie niewypłacania diet w momencie nieobecności samorządowców na posiedzeniach komisji i sesjach. W swoim wniosku przekonywali, iż przewodniczący Rady lub jego zastępca powinni uznawać nieobecność radnego za usprawiedliwioną tylko w przypadku, kiedy to w czasie trwania sesji lub komisji wykonywał on inne zadania zlecone mu przez „kierujących” Radą.

– Dieta jest to świadczenie o charakterze publicznoprawnym rekompensujące ewentualne utracone korzyści lub poniesione koszty. Celem, dla którego dieta jest wypłacana jest zapewnienie możliwości wykonywania przez radnego określonych obowiązków. Świadczenie to ma służyć realizacji celów publicznoprawnych – argumentował Lech Sowiński.

W czasie pełnienia funkcji radnego, samorządowcy nie otrzymują od pracodawcy należnego im wynagrodzenia (w momencie, gdy muszą zwalniać się z pracy, by móc wziąć udział np. w posiedzeniach komisji), w związku z czym – jak mówił Sowiński – dieta rekompensuje brak należnego wynagrodzenia za pracę i poniesione koszty.

– Zważywszy na fakt, iż za okres choroby wynagrodzenie wypłaca pracodawca lub ZUS, radnemu w tym czasie nie przysługuje dieta, gdyż otrzymałby podwójne wynagrodzenie za czas choroby – mówił radny, Lech Sowiński – Propozycja ta ma na celu zwiększenie oszczędności poniesionych wydatków na diety radnych, jak również ma na celu zwiększenie dyscypliny Rady w realizacji celów publicznoprawnych – dodał.

Kwestia ta wywołała niemałą dyskusję. Radny, Marian Płachecki dopytywał co w tej sytuacji będzie z emerytami i rencistami, zaś radny Kramm pytał o rolników (np. w przypadku zwolnień lekarskich). Z sali padło nawet ironiczne stwierdzenie: dostają renty, nie należy im się, tak? Sowiński trzymał się jednak przekonania: jesteśmy – pracujemy, a więc mamy zapłacone, nie ma nas – nie otrzymujemy diety.

Do dyskusji włączył się również przewodniczący Rady, Tomasz Stasiak przekonując, że dotąd istniała duża dowolność w podejmowaniu decyzji o tym, czy kogoś usprawiedliwić, czy też nie. Nie istniały bowiem precyzyjne wytyczne, w oparciu o które takową decyzję można by podjąć. Niemal natychmiastowo po wniosku Sowińskiego i Najderka koalicyjny klub radnych Forum Obywatelskie i Blok Wyborczy 2010 przedstawił wniosek precyzujący – jak mówił Stasiak – kwestie, kiedy można usprawiedliwienia nieobecności samorządowca dokonać. Przedstawiając założenia owego wniosku, Marian Płachecki przekonywał, że dopuszczalne są tylko zwolnienia lekarskie, zaświadczenia od specjalisty (w momencie, gdy termin wizyty pokrywa się z terminem sesji, bądź komisji) oraz zwolnienia w sprawach osobistych przysługujące radnym raz na kwartał. Większością głosów wniosek ten został zaopiniowany pozytywnie.

Jeśli Rada przyjmie uchwałę w tej sprawie, nieobecni radni wciąż otrzymywać będą diety, gdy ich nieobecność zostanie usprawiedliwiona. A o to nie trudno– propozycja koalicji daje sporo możliwości ku temu.