Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Muzyka, która kiedyś była w radiu [FELIETON]

Redakcja
Magda Prętka
Jest wtorkowy późny wieczór. Wróciłam właśnie z pracy do domu. Włączam Lovage, trzeci numer na płycie. Mike Patton w tej formule uspokaja

Dźwięki przeplatane poezją powoli płyną. Utwór za parę sekund zmieni brzmienie , a ja znów pomyślę, że dane jest mi odbierać sekwencje najpiękniejszego refrenu w historii muzyki. Kiedy numer się skończy sięgnę po trochę instrumentali. Nicknack – „Mustard seed”, niech będzie. Lubię ten kawałek... i to fantastyczne brzmienie trąbki, a potem i saxu. Dobrze, że jest muzyka. Bez niej wielu ludzi nie potrafiłoby chyba poukładać rzeczywistości. Słyszałam, że puszczali ją kiedyś w radiu. Ach, nie! Faktycznie tak było, pamiętam przecież Radio Kolor z Manem, Materną i oczywiście Bogną Świątkowską. Później była Radiostacja. Strasznie szybko to wszystko minęło. .. Do tego stopnia, że chyba tylko nieliczni zdążyli się tamtym muzycznym światem zachłysnąć. Chciałabym znów mieć te 13 lat, słuchać audycji Druha Sławka i nagrywać je na kasety, a potem odtwarzać w kółko w kolorowym walkmanie Casio, który wtedy miałam. A dziś? Hmm… Wypożyczyłam kiedyś z Biblioteki Raczyńskich płytę zaetykietowaną jako nowoczesna muzyka japońska. Kiedy włożyłam ją do odtwarzacza, zbladłam. Myślałam, że wieża się zepsuła… Dziś blednę i czerwienieję na zmianę, gdy przełączam stacje w samochodowym radiu. To jedyne miejsce, w którym w ogóle go słucham. (Nicknack zaczyna właśnie swój wieczorny popis). Zatrzymam się na chwilę na chilloucie albo Radiu PIN, a potem zawsze dziękuję komuś bardzo mądremu, że wpadł na pomysł, by dodać odtwarzacz CD do samochodowego sprzętu.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: KONCERT NOWOROCZNY W SZAMOTUŁACH

To żenujące, że w Polsce żyje się albo chłamem, albo odcinaniem kuponów. I, że o bytności artysty na scenie wcale nie decydują jego dokonania, poziom twórczości, czy podejmowanie ryzyka poprzez eksperymenty, na które mało kto jest gotowy. W zasadzie nie wiem, co na ową bytność wpływa. Odcinanie kuponów zawsze uważałam za skandal. Dowodów na to, że mimo wieku wciąż można tworzyć, jest przecież sporo. Wystarczy spojrzeć na Rolling Stones’ów. Keith Richards pewnie wciąż ma siłę do tego, żeby demolować hotele, ale też zagrać taką solówkę, że zapomniałabym, jak się nazywam. Pewnie też dlatego przepełnia mnie taka duma, gdy słyszę Tomka Stańko.
Oczywiście tylko krowa nie zmienia poglądów, a ja nie jestem w końcu jedynym słuchaczem w tym kraju. Tak, więc trochę z przymusu, trochę z ciekawości poszłam posłuchać w niedzielę pana od „Pszczółki Mai” i zobaczyć jak naprawdę odcina się kupony. Szok! Ludzi multum. O szaleństwie na trybunach co prawda mówić nie można było, lecz o faktycznym przeżywaniu muzyki i radości z tego płynącej, jak najbardziej. Zrozumiałam. My, tutaj w Polsce żyjemy wspomnieniami, jakimś specyficznym melancholijnym oddechem dawnej epoki – tej, w której muzyka rzeczywiście była w radiu... A na dobranoc Parov Stelar, numer jeden na płycie „The Princess” – „Milla’s Dream”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto